Kolejne sektory, branże i firmy zaczynają poważnie myśleć o wdrożeniu rozwiązań w modelu cloud computing – czyli dostarczaniu oprogramowania oraz infrastruktury IT w formie usługi świadczonej drogą elektroniczną. Postęp w tym zakresie jest ciągle w wielu sektorach powolny, ale nieuchronny. Niebawem od rozwiązań opartych na cloud computingu nie będzie w praktyce odwrotu. W wielu przypadkach okaże się, że wybór rozwiązań tradycyjnych oznaczać będzie uboższą ofertę rynkową, większe koszty na inwestycje we własną infrastrukturę informatyczną, a także często zwiększone ryzyko prawne. Chciałbym w związku z tym zasygnalizować kilka problemów, które występują w praktyce przy zawieraniu umów w modelu cloud computing oraz wskazać sposoby na ich rozwiązanie.
Zgodnie z zapowiedzią część druga wybranych linków dotyczących prawa własności intelektualnej i technologii z grudnia 2015 r. z krótkim komentarzem. Po aktualne zapraszam na Twittera (@tomasz_zalewski) i LinkedIn.
Od pewnego czasu pojawia się coraz więcej rozstrzygnięć Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczących zagadnień prawnych związanych – mówiąc ogólnie - z aktywnością w Internecie. Rok 2014 przyniósł wręcz wysyp takich orzeczeń, z których co najmniej kilka będzie miało istotny wpływ na praktykę i rozwój doktryny prawa. Większość z nich była na bieżąco komentowana, a niektóre stały się nawet przedmiotem zainteresowania mainstreamowych mediów, czego najlepszym przykładem może być wyrok Trybunału w sprawie Google Spain dotyczący tzw. prawa do zapomnienia. W natłoku informacji warto jednak od czasu do czasu robić podsumowania, chociażby po to, by upewnić się, że to, co pamiętamy z informacji prasowych pokrywa się z rzeczywistą treścią orzeczeń Trybunału. Stąd pomysł na listę orzeczeń Trybunału wydanych w ciągu ostatnich 3 lat, które mają, w mojej subiektywnej ocenie, najistotniejsze znaczenie dla spraw z zakresu własności intelektualnej w Internecie.
Czy jest możliwe, że mimo starannego przygotowania i wykorzystania najlepszych, sprawdzonych wzorców, umowa przenosząca autorskie prawa majątkowe do utworu lub udzielająca licencji na jego wykorzystanie okazała się nie tylko całkowicie nieskuteczna, ale także nie zabezpieczała przed roszczeniami o naruszenie praw autorskich? Na tak postawione pytanie obruszy się pewnie większość prawników zajmujących się prawem autorskim, niemniej od czasu do czasu zdarzają się takie przypadki.
Na jesieni 2012 roku BSA (czyli Business Software Alliance) przeprowadziło w polskich mediach kolejną kampanię informacyjną dotycząca walki z piractwem komputerowym. Utkwiła mi ona w pamięci dzięki pewnemu spotowi emitowanemu regularnie w radiu, którego scenariusz był następujący: w trakcie kontroli policja znajduje w firmie nielegalne oprogramowanie; przestraszony prezes dzwoni do swojego prawnika po radę tylko po to, żeby usłyszeć od niego tryumfalne "Ha! A nie mówiłem?".
Kilka dni temu nasza kancelaria oficjalnie udostępniła Procurement Explorer – anglojęzyczny przewodnik po polskim prawie zamówień publicznych w formie aplikacji mobilnej. Procurement Explorer dostępny jest w wersji na smartfony i tablety iOS oraz urządzenia korzystające z Android. Projekt ten wymagał nie tylko wiedzy merytorycznej, ale także wdrożenia w życie porad, których zazwyczaj – w podobnych sprawach - udzielamy naszym klientom.
O niedawnym wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 3 lipca 2012 roku w sprawie UsedSoft vs Oracle już obszernie pisaliśmy. Zapraszam teraz do lektury nieco "lżejszego" mojego artykułu na ten temat w sierpniowym wydaniu magazynu Proseed.
Autorem tego artykułu jest Jacek Pakuła.
To pytanie coraz częściej zadają sobie przedsiębiorcy (a ich prawnicy jeszcze częściej), kiedy mają do czynienia z umowami licencyjnymi, szczególnie w obszarze IT. Z ekonomicznego punktu widzenia zawarcie umowy licencyjnej na czas nieoznaczony na oprogramowanie oznacza często nabycie prawa do korzystania z niego w sposób nieograniczony czasowo. Niestety, na gruncie polskiego prawa zawarcie takiej umowy jest praktycznie niemożliwe.
Autorem tego artykułu jest Jacek Pakuła.
Coraz częściej dochodzi do konfliktów między producentami oprogramowania a pośrednikami
w obrocie używanymi licencjami. Precyzyjne uregulowanie kwestii wyczerpania praw autorskich staje się więc sprawą coraz bardziej palącą.
Z okazji tygodnia z Dniem Własności Intelektualnej przedstawiamy praktyczną pomoc dla każdego, kto zajmuje się umowami licencyjnymi - diagram z podstawowymi informacjami dotyczącymi konsekwencji pozostawienia umowy licencyjnej w kształcie „podpowiadanym” przez naszego ustawodawcę.
Zwięźle i praktycznie o nowych technologiach oraz prawie własności intelektualnej i jego zastosowaniu w sieci.
BLOG ARCHIWALNY